Bogactwo jednak zależy od… pochodzenia.
Pewien amerykanin, Pan Kinard, miał w zwyczaju od dziecięcych lat odwiedzać Krater Diamentów w Arkansas. Tym razem wybrał się tam z przyjaciółmi w dniu Święta Pracy, które w USA obchodzone jest 7 września. Przynieśli nawet sprzęt do przesiewania na mokro.
Nie długo bawili się w ten sposób i wkrótce zaczęli przeszukiwać powierzchnię dookoła. Kinard wrzucał do torby wszystko co przypominało kryształ. Ten kamień bardziej przypominał mu szkło…
Przed opuszczeniem krateru udali się do Diamond Discovery Center, gdzie pracownicy parku rejestrują wszystkie znalezione tam diamenty. Nie przypuszczając, że ma coś naprawdę cennego pokazał wszystko co znalazł.
Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że ten duży kamień w kolorze brandy brown, o kształcie kropli rosy i metalicznym połysku jest naturalnym, typowym diamentem jakie można znaleźć w kraterach!
Po dokładnym zważeniu okazało się, że masa wynosiła 9.07 karatów.
To jeden z większych diamentów znalezionych tutaj, ale nie największy. W 1975 roku znaleziono diament o masie 16.37 karatów.
To musi być ciekawe miejsce, skoro, tylko w tym roku do września, zarejestrowano oficjalnie 246 diamentów o łącznej masie 59.25 karatów.
Kinard nazwał go Diamentem Przyjaźni.
Pewnie ciekawi was, kto jest właścicielem diamentu?
Znalazca!
Z całą pewnością zwróciło mu się za bilet, bo ten kosztował 15 dolarów.
Źródło informacji i zdjęcie wewnątrz artykułu:
Zdjęcie zewnętrzne
commons.wikimedia.org
Prospectors at Crater Of Diamonds State Park in Murfreesboro