Dwa kluczowe momenty.
Ponad dekadę.
Przez nieco ponad dekadę producenci i dealerzy pochłaniali większą część zapasów handlu i przejmowali ryzyko kredytowe. Producenci płacili z góry za surowy kamień, przetwarzali go a następnie sprzedawali oszlifowany na kredyt, oferując terminy do zapłaty od 30 do 60 dni. Ponieważ mogło upłynąć od sześciu do dziewięciu miesięcy, zanim odzyskali swoje początkowe nakłady, polegali na bankach, aby sfinansować podstawowe zakupy i utrzymać swoją działalność.
Rok 2008.
Kryzys finansowy z 2008 roku przyniósł drastyczną zmianę. Zmieniły się banki i zmienił się handel. Pożyczkodawcy coraz bardziej niechętnie udzielali kredytów sektorowi diamentowemu, wywierając presję na producentów właśnie wtedy, gdy tego najbardziej potrzebowali i podejmowali największe ryzyko.
Zmiany w krajobrazie.
De Beers ponosił ciężar utrzymywania zapasów w branży, gromadząc surowiec. Detaliści go kupowali i przechowywali do czasu ich sprzedaży. Taki kształt miał rynek przez wiele lat, jednak dwie rzeczy zmieniły taki krajobraz a co za tym idzie zmieniły jego finansowanie.
Zmiany w umowach.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych wielu detalistów przeszło na umowy konsygnacyjne z dostawcami diamentów, a to wymagało od dealerów posiadania większej ilości zapasów. Następnie, na początku XXI wieku, De Beers wyprzedawał swoje zapasy, przenosząc więcej surowca w stronę producentów.
Po 2008 roku.
Po kryzysie 2008 roku detaliści potrzebowali jeszcze mniej zapasów, a globalna produkcja surowych diamentów spadła, aby zrównać się z niższym popytem (patrz wykres). W tym samym czasie De Beers skupił się na brandingu (budowanie świadomości marki) i ograniczał koszty poprzez sprzedaż nierentownych kopalń.
Pokolenie.
Milenialsi ( pokolenie Y, ludzie urodzeni w latach 80-90 XX wieku) dopiero wyłaniali się jako główni klienci pierścionków zaręczynowych. Nawyki i upodobania konsumentów zaczęły się zmieniać, a sprzedawcy detaliczni stali się bardziej wybiórczy w zakresie sprzedawanych towarów. Popyt na diamentową biżuterię również uległ stagnacji z powodu braku marketingu w całej branży. O portfele kupujących rywalizowały nowe luksusowe produkty. Detaliści unikali utrzymywania nadmiernych zapasów, ponieważ utknęli z nadwyżką, która straciła na wartości podczas kryzysu w 2008 roku.
Coś pomiędzy.
W międzyczasie kryzys finansowy skłonił banki do zaostrzenia przepisów. Miały one na celu (w ich mniemaniu) zmniejszenie zagrożeń związanych z udzielaniem kredytów dla branży diamentowej. Firmy z niskimi marżami i nieprzejrzystymi praktykami (dość powszechnymi w świecie diamentów) przestały być traktowane jako poważny partner biznesowy.
Przyciskanie hurtownika.
Wszystkie te zmiany wywołały burzę na poziomie hurtownika. Musiał przejąć zapasy, aby zaspokoić potrzeby detalistów i kontrolować wszystkie operacje, aby uspokoić banki.
Indie.
Nie wszystkie banki były w grze. Handel w Indiach miał dostęp do finansowania, którego nie miały inne ośrodki. Wiele niespecjalistycznych banków w tym kraju skorzystało z zachęt rządowych, które miały na celu wspieranie branż eksportowych. Pożyczkodawcy mogliby uzyskać lepsze oprocentowanie, gdyby przeznaczyli pewien procent pożyczek na eksport, a jednym ze sposobów szybszego osiągnięcia tych celów było finansowanie wysyłek diamentów o wysokiej wartości.
Niesprawiedliwość.
Na rynku oznaczało to nierówne szanse. Firmy w Belgii, Izraelu i USA były naciskane przez swoich pożyczkodawców, firmy w Indiach miały fundusze na zakup surowca, co pomagało wzmocnić pozycję kraju jako największego centrum produkcyjnego na świecie.
Nierówna gra.
Nadmierne finansowanie doprowadziło do nadmiernych zapasów i rozchwiania cen. Przemysł wydobywczy nadal wciskał surowy materiał na rynek po stale rosnących cenach, a producenci nadal kupowali, nawet gdy ceny szlifowanych diamentów spadały. Od czasu do czasu pojawiały się korekty na trudnym rynku, ale cykl nieuchronnie zaczynał się od nowa.
Nowe kopalnie.
W ostatniej rundzie w 2017 roku pojawiły się trzy nowe kopalnie. Zwiększyła się globalna produkcja o około 6-7 milionów karatów. Zapasy u hurtowników rosły, aż rynek nie był w stanie dłużej utrzymywać tak wysokich poziomów zapasów i tak niskich lub nieistniejących marż. Podaż szlifowanych diamentów osiągnęła szczyt w 2019 roku, a ceny kontynuowały długoterminową spiralę spadkową.
Rynek zdrowieje.
W takich okolicznościach handel rozpoczął się w 2020 roku. Trwała korekta cenowa, a branża spodziewała się dalszych spadków cen. Wszystko to jeszcze przed wybuchem pandemii. Może to wydawać się dziwne, ale covid-19 pomógł branży przywrócić równowagę. Surowy rynek zamarł podczas blokad w drugim kwartale 2020 roku. Sprzedaż była kontynuowana online, umożliwiając hurtownikom zmniejszenie zapasów.
Podobnie jak w 2008 roku i ten kryzys przyspieszył fundamentalną zmianę w sposobie prowadzenia działalności. Przygotował grunt pod dalsze korekty zapasów u hurtowników.
Nowi klienci.
Tym razem, jako siła napędowa rynku, pojawiło się pokolenie Z ( urodzeni mniej więcej od połowy lat 90-tych). Zwracało uwagę na takie aspekty jak biżuteria przyjazna dla środowiska i neutralna pod względem płci. Takie patrzenie zyskiwało i zyskuje na popularności. Konsumenci coraz bardziej dbają o zrównoważony rozwój i są bardzo świadomi trendów powstających, czy też obserwowanych w internecie. To zmusza jubilerów do proponowania bardziej przemyślanych kolekcji, które za tym trendem będą nadążać. Ponadto rewolucja cyfrowa umożliwia sprzedawcom zwiększenie sprzedaży przy jeszcze mniejszych zapasach i po mniejszych kosztach.
Kopalnie.
Przemysł wydobywczy ze swojej strony zdecydował się raczej na zmniejszenie podaży niż na obniżenie cen. Ta polityka prawdopodobnie będzie kontynuowana, ponieważ wywołany pandemią spadek globalnej produkcji będzie miał wpływ na przyszłość (patrz wykres). Będą się również starać dostarczać towar zgodnie z popytem, co oznacza, że będzie mniej nadwyżek towarów.
Możemy spodziewać się wzrostu cen w warunkach ograniczonej podaży.
Przyszłość.
Wszystko to może w dłuższej perspektywie wywierać znacząca presję na hurtowników. Dostawcy szlifowanych diamentów będą nadal ponosić ciężar utrzymywania zapasów, nawet gdy ich koszty wzrosną. Są jednak lepiej przygotowani do radzenia sobie z tym wyzwaniem. Spowodowały to zmiany w finansowaniu, które rozpoczęły się w 2008 roku, a nasiliły się podczas pandemii.
Miejmy nadzieję, że spadek finansowania branży przez banki utrzyma ceny surowych diamentów w ryzach i spowoduje, że handel nimi stanie się w przyszłości bardziej dochodowy.
P.S.
Konsygnacja, to przemieszczanie określonego towaru przez przedsiębiorcę do magazynu (składu) w innym kraju i rozporządzanie tym towarem, aż do momentu wydania go innemu przedsiębiorcy. Umowy konsygnacyjne zawierane są pomiędzy sprzedawcą (konsygnatorem) a osobą, która przyjmuje na siebie obowiązek składowania towaru, bądź składowania i sprzedaży.
Źródło informacji: Diamonds.net