Wszyscy chcą. Niektórzy jakby mniej.

Porozumiewanie się w kwestiach etycznych na, liczącym wiele miliardów, rynku nie jest prostą sprawą.
Jak trudne to zadanie może świadczyć niedawne spotkanie uczestników Procesu Kimberly (KP). Spotkania odbyło się między stałymi sesjami w dniach 21-25 czerwca. Po raz pierwszy online z powodu pandemii Covid-19.
Zakończyło się starciem chińskiej delegacji z organizacją non-profit Koalicją Społeczeństwa Obywatelskiego (KSO). Skrytykowała ona podejście Chin do całej sprawy, co skończyło się opuszczeniem spotkania przez część Chińskiej delegacji.
Przewodniczący KSO Shamiso Mtisi, wymienił Chiny, Indie i Angolę wytykając tym państwom brak postępów w definiowaniu kamieni konfliktu.
Propozycje aktualizacji definicji są przedmiotem dyskusji od wielu lat. Obecny język ogranicza to określenie do surowych, nieobrobionych kamieni używanych przez grupę rebeliantów do finansowania konfliktów. Do tej grupy nie zalicza krajów ani rządów, które stosują przemoc wobec swoich obywateli.
Chiny, Indie, Angola i inne kraje argumentowały, że KP nie jest forum do dyskusji na temat praw człowieka, ponieważ organizacja ma się zajmować kwestiami handlowymi. Wskazywały również, że KP nie ma mandatu do dokonywania jakichkolwiek zmian, bo zgodnie z zasadami mogą mieć miejsce tylko wtedy, gdy wszystkie rządy wyrażą na to zgodę.
Powody niechęci tych trzech państw nie są jasne. Chiny prawdopodobnie zainwestowały w wydobycie diamentów w Zimbabwe, a kraj ten wydobywa z kontrowersyjną historią przemocy w tle.
Indie – największy na świecie importer surowca – skorzystały z tanich diamentów pochodzących z krajów dotkniętych łamaniem praw człowieka.
Nie jest jasne, dlaczego Angola, naród górniczy, miałaby sprzeciwiać się aktualizacji definicji, biorąc pod uwagę historię konfliktów jakie nią wstrząsały. Jednak ostatnio w prowincji Lunda Norte w Angoli, gdzie wydobywa się diamenty, władze gwałtownie tłumiły protesty lokalnej społeczności przeciwko niszczeniu wiosek i źródeł utrzymania miejscowej ludności. Rząd Angoli zaprzeczył takim doniesieniom.
Rządy Chin i Indii nie odpowiedziały na prośby o komentarz zgodnie z prawem prasowym. Rada Promocji Eksportu Klejnotów i Biżuterii (GJEPC) Indii powiedziała, że nigdy nie sprzeciwiała się przeredagowaniu kluczowej definicji, jeśli pomogłoby to wpłynąć na branżę i uwolnić od naruszeń praw człowieka.
Incydenty takie jak ten, zdarzały się już wcześniej. Dla przykładu podczas ceremonii otwarcia sesji w 2017 roku. Wtedy chińscy delegaci głośno (krzyczeli) wyrażali swoją dezaprobatę z powodu obecności Tajwanu, którego istnienia nie uznawali i nie uznają.
Napisał em
Zdjęcia ze strony internetowej World Diamond Council. Wewnętrzne, pokazuje miejsca sygnowania dokumentu zwanego Kimberley Process