Surat w Indiach, czasami nazywany Antwerpią Wschodu przeżywa trudne chwile. W tym miejscu szlifuje się do 90% wszystkich diamentów świata a utrzymuje się z tego rynku ponad pół miliona ludzi. Wraz z Mahidharpurą , czyli słynnym bazarem na którym kamienie warte miliony rupii (i dolarów) codziennie przechodzą z rąk do rąk, to miejsce newralgiczne dla Indyjskiego handlu diamentami. Wszystko co tam się dzieje ma bezpośrednie przełożenie na Indyjski i światowy rynek diamentowy. Jak można przeczytać w The Times of India obecnie ten bazar jest co chwilę zamykany lub otwierany na kilka godzin by… ponownie zostać zamkniętym. Pandemiczne perturbacje trwają i końca nie widać.
Stanowa Rada Promocji Eksportu Biżuterii Dinesh Navadia podała, że tylko w styczniu 2020 branża diamentów w Indiach straciła 6 mld rupii (ok. 81 mln USD) przez epidemię. Straty się jednak powiększają. Uspokojenie rynku i powrót do eksportu do poziomu sprzed pandemii, zajmie sporo czasu. Sprzedaż przez internet to o wiele za mało. Czy to oznacza, że handel zamarł?
Jak to zwykle bywa zamykanie jednych drzwi powoduje otwarcie innych. Niektóre szlifiernie oferują duże zniżki na pojedyncze ciekawe egzemplarze, żeby przetrwać ten okres i zapewnić płynność finansowa swojego przedsiębiorstwa. Parafrazując Galileusza, można powiedzieć – a jednak się kręci. Pojawiają się fantastyczne okazje…