Rozmiar ma znaczenie.
Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez MVI Marketing (Market Research & Strategic Consulting), klienci z pokolenia Y (urodzeni w latach 80 – 90) i pokolenia Z (urodzeni po roku 95) coraz częściej sięgają po diamenty wyhodowane w laboratoriach.
Interesuje ich większy kamień w bardziej przystępnej cenie. Chodzi zarówno o modę jak i pierścionki zaręczynowe.
MVI zapytało 754 amerykańskich konsumentów w wieku od 20 do 35 lat. Kobiety stanowiły 59% respondentów a 41% mężczyźni. Porównania dokonano do badań przeprowadzonych przez MVI w sierpniu 2020 roku. Wówczas wzięło w nich udział 1027 konsumentów z USA.
Prawie połowa respondentów stwierdziła, że jeśli mają wybierać pomiędzy diamentem naturalnym a wychodowanym w laboratorium o tym samym rozmiarze i jakości, to wybiorą ten syntetyczny, bo mniej kosztuje. 32% wybrałoby diament naturalny, a 22% nie mogło się zdecydować.
Z badań wynika, że coraz więcej konsumentów posiada biżuterię z diamentów hodowanych laboratoryjnie. Dotyczy to osób w przedziale pomiędzy 20 a 35 rokiem życia. Około 15% ankietowanych miało już biżuterię z syntetycznym diamentem. W 2020 miało ją tylko 10%.
Około 43% ankietowanych ludzi potrafiło wskazać marki posługujące się syntetycznymi kamieniami w swojej biżuterii. Najwięcej z nich wskazywało na Brilliant Earth (36%). Następne miejsca to: Diamond Nexus, New World Diamonds, Grown Diamonds, Lightbox, Clean Origin i Grown Brilliance.
Za diamonds.net – Edmund Mrozowski.
Zdjęcie zewnętrzne: Brilliant Earth
Zdjęcie wewnętrzne: MVI